niedziela, 13 maja 2012

Gdzie zjeść w Berlinie? Część 2.


W drugiej części zapraszam na coś słodkiego;) Widoczne powyżej ciasta pochodzą z kawiarni Cafe Anna Blume na Kollwitzstrasse 83. Skoro byliśmy w tak znanym lokalu, nie można było nie spróbować jego specjalności. Dlatego, jak przystało na profesjonalistów, i tak je zjedliśmy, mimo że byliśmy tam na śniadaniu;D Podobno mają tam najlepszy tort szwarcwaldzki, ale ja jadłam ciasto z rabarbarem (pycha!), a w tle widać tort Sachera i Milch-Reistorte, czyli ciasto z ryżem. Trzeba przyznać, że kawiarnia jest tak popularna (na miejsce czekaliśmy kilka minut) zasłużenie. Śniadania nie są tam już tak udane (musli, zestawy śniadaniowe, np. alpejski, jajecznice), ale berlińczycy tłumnie udają się tam celebrować weekendowe brunche, naprawdę fajny zwyczaj.
Poprzedniego dnia na śniadanie wybraliśmy się do rosyjskiej restauracji Pasternak, znajdującej się na Knaackstrasse 22/24, również w dzielnicy Prenzlauer Berg, w pobliżu hotelu. Było tak smaczne, że żałuję, że nie zostaliśmy tam też na obiad;) Mimo problemów z porozumieniem się z kelnerką rodem z Rosji, udało mi się zamówić coś naprawdę pysznego. Zestaw Sdorowije pozwolił mi spróbować różnych ich specjalności, np. niewidocznych zza jajecznicy placuszków-serniczków czy blinów, tu w formie roladki z listkami szpinaku i orzechami. A herbatę podano w widocznej na zdjęciu oryginalnej szklance. Naprawdę przyjemne miejsce, dobrze, że przeczytałam o nim w przewodniku.


W Berlinie oczywiście można też zaopatrzyć się we wszelkie składniki potrzebne w kuchni. Widoczny na zdjęciu poniżej sklep Goldhahn und Sampson na Dunkerstrasse 9 oferuje przeróżne przyprawy, sosy, dodatki, czekolady, alkohole, ale również książki kucharskie (jedną z nich nabyłam drogą kupna i na pewno zaprezentuję na blogu;D). Poza tym można tam wziąć udział w warsztatach kulinarnych, a także kupić ekologiczne pieczywo czy napić się kawy. Przydałby się u nas też taki sklep!
Każdy powinien oczywiście wybrać się na 6. piętro domu handlowego KaDeWe. Kolejne zdjęcie przedstawia tylko fragment stoiska z pralinkami, na miejscu znajdziemy ich o wiele więcej. No i oczywiście herbaty, przyprawy. Przekąski, napoje, słodycze. Sery. Ryby. Dużo tego. Nie widziałam jednak nic polskiego;) Można tam oczywiście też coś zjeść, np. przy stoisku z ostrygami. Kupiłam parę rzeczy, ale ceny nie są zbyt przystępne, zresztą jak tu się na coś zdecydować, skoro wszystko mogłoby się przydać?;D


Na Simon-Dach-Strasse 10 znajduje się Factory Girl!, mały lokal, o którym kiedyś czytałam. Założyła go wychowana w Nowym Jorku Turczynka, która wpadła na pomysł deseru zrobionego z mleka, cukru, jajek i mąki kukurydzianej. Nie brzmi odkrywczo (no i nie wygląda zbyt pięknie), ale Magnolia, bo tak się nazywa, smakuje świetnie. Ja próbowałam wersji bananowej, jest tez kawowa, czekoladowo-ciasteczkowa, truskawkowa i wiele innych. Pewnie spróbuję coś takiego sama zrobić.


W Berlinie widziałam wiele miejsc, w których sprzedawano bubble tea, okazała się być tam naprawdę popularna. Wiem, że w Warszawie ostatnio powstał serwujący ją lokal Bubbleology, ale ten napój na bazie herbaty z dodatkiem owoców lub mleka i umieszczonych na dnie kuleczek z tapioki nie jest jeszcze w Polsce zbyt znany. Bodajże na Rosenthalerstrasse spróbowałam wersji z zielonej herbaty i świeżego ananasa z czarnymi tapiokowymi perełkami. Miały naprawdę ciekawą konsystencję, w sam raz dla kogoś, kto lubi żelki:)


To by było na tyle, nie mogę przecież opisać wszystkiego, bo kto by dał radę to przeczytać;) Tak krótka wycieczka, a tyle wrażeń;) Mam nadzieję, że moja relacja okaże się dla kogoś przydatna. No i że wrócę do Berlina;)

11 komentarzy:

  1. Byłam w Berlinie wiele razy, ale nigdy nie było to dla mnie miasto kulinarnych atrakcji. Albo nie miałam czasu na wycieczki po restauracjach, albo nie miałam wystarczającej ilości gotówki aby stołować się gdzieś poza siecią sklepów Aldi :). Ale teraz wiem, że warto jechać do Berlina jak do miejsca kulinarnych rozkoszy :)i przy najbliższej okazji nadrobię te zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mniam! Kto by pomyślał, że Berlin to takie apetyczne miasto! Jeśli tylko uda mi się wyrwać kiedyś do zachodnich sąsiadów, na pewno skorzystam z Twoich rad i zrecenzowanych miejsc! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda apetycznie! Magnolia wręcz intrygująco :D a ten napój... mmmm

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna wycieczka :) Same pyszności. Ja bym najdłużej okupowała stoisko ze słodyczami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łał, naprawdę świetnie opisałaś te restauracje, już mam ochotę tam pojechać ;P
    Byłam w Berlinie w zeszłe wakacje, jednak nie miałam czasu na chodzenie po restauracjach, a szkoda, bo jak widzę są tam ciekawe miejsca. Byłam tylko w takim osiedlowym sklepiku, gdzie sprzedawali wprost rewelacyjne rogaliki z marcepanem i nugatem. Były tak pyszne, że potem żałowałam, że nie zrobiłam zapasu! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mam zamiar zwiedzić Berlin, bardzo przydatne rady :-) dziękuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za oba wpisy. Bardzo mi ułatwiły wybór lokali podczas pobytu w Berlinie. Nie odwiedziłam niestety wszystkich polecanych miejsc, ale te do których dotarłam były trafione w dziesiątkę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba chyba naprawdę sporego doświadczenia w chodzeniu po knajpach i restauracjach, żeby wyszukać tam takie perełki. Gafę łatwo popełnić, kiedy nazwa brzmi ładnie, a potrawa smakuje nie do przełknięcia :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wybieram się niedługo do Barlina więc wpis baaaardzo pomocny :) Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze!