niedziela, 27 maja 2012

Festiwal Dobrego Smaku


Od czwartku do dzisiaj w Łodzi można było wziąć udział w 9. edycji Festiwalu Dobrego Smaku. W tym roku hasłem przewodnim była sezonowość. Nie jestem pewna, czy wszystkie dania miały z nim wiele wspólnego, ale to chyba nie jest najważniejsze. W ciągu trzech dni odwiedziłam sporo miejsc i chciałabym opowiedzieć o swoich wrażeniach:) Powyżej możecie zobaczyć (półsurowego;D) łososia teriyaki ze spaghetti z ogórka i emulsją sezamową, który smakował mi chyba najbardziej. Można go było spróbować w House of Sushi na Piotrkowskiej 89. Nie byłam tam wcześniej, ale może się tam jeszcze wybiorę, bo danie konkursowe było naprawdę udane.
Bardzo podoba mi się koncepcja tego festiwalu - kilkanaście restauracji położonych na Piotrkowskiej i w okolicach przygotowuje konkursowe danie w cenie 10zł, które można spróbować w ciągu kilku dni i zagłosować na najlepsze. Niestety czasem zdarza się, że festiwalowe danie się skończyło;) Trudno, tak bywa, zwłaszcza że ta impreza ma coraz więcej uczestników, zresztą to od konkretnego restauratora zależy, jak się do niej przygotuje. Niestety np. w przypadku nowej restauracji Amarant na Sienkiewicza 47 widać pewne niedopracowania i niedoświadczenie obsługi. Samo danie było jednak całkiem smaczne: łososia w cieście francuskim z grillowanymi warzywami, sosem smardzowym i nowalijkową sałatką widać poniżej.


Dwa powyższe zdjęcia przedstawiają dania, które również zrobiły na mnie dobre wrażenie: gołąbki z soczewicą i karczochami podane na prażokach (TiTi na Sienkiewicza 67) oraz cielęcina z bakłażanem panierowanym w płatkach migdałowych z Deseo Tapas Bar na Piotrkowskiej 60. W tle widać też pieczonego ziemniaka z sosel alioli, którego zamówiłam dodatkowo, bo chciałam wypróbować coś z proponowanych tam tapas.
Poniżej propozycja Piotrkowska Klub Zieliński i Syn, czyli cynaderki cielęce w sosie malinowym na karmelizowanych jabłkach. Mimo że, krótko mówiąc, nie szaleję za podrobami, ich propozycja nawet mnie przekonała, zwłaszcza jabłka;) Na kolejnym zdjęciu widać danie ze znajdującej się na Roosevelta restauracji Lili, która jest jedną z moich ulubionych. Niestety, tym razem się nie popisała, bo pstrąg z konfiturą cebulową, puree z młodego jęczmienia i czarną soczewicą okazał się po prostu niesmaczny.


Powyżej danie zaserwowane przez restaurację Kryształową na Narutowicza 16: polędwiczka wieprzowa z musem z buraka, sosem z karotek i puree z bobu. Całość całkiem całkiem, ale najbardziej smakował mi z tego wszystkiego bób;)
W festiwalu brały też udział kawiarnie - poniżej zdjęcie zaproponowanych (w zestawie z kawą) przez firmę Blikle jogurtin, czyli mini wersji tortu jogurtowego na biszkopcie. Na pierwszym planie widać jednak ich kremówkę, która okazała się koszmarna. Deser konkursowy był całkiem smaczny, ale i tak nie polecam tej cukierni nikomu. Kto by chciał płacić po 6zł za stare, miniaturowe ciastka;D

1 komentarz:

  1. Jestem mieszkanką Łodzi, dość często jadam w restauracjach. Nie mogłabym nie pójść i nie spróbować...Zgadzam się,że w Lili się nie popisali. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze!