piątek, 28 marca 2014

Brownie z czerwoną fasolą - dietetyczne i przepyszne


Jeśli jesteście sceptyczni w stosunku do "odchudzonych" wypieków, to brownie zmieni Wasze podejście. Smakuje doskonale! Jest wilgotne i mocno czekoladowe, jak to brownie. Kto by pomyślał, że nie zawiera masła, a cukru też nie dodaje się do niego zbyt wiele. Czerwona fasola naprawdę czyni cuda;) Szkoda, że wcześniej nie upiekłam z nią brownie, ale lepiej późno niż wcale. Teraz chyba będę często wykorzystywać ten przepis i Wam też go polecam.

niedziela, 23 marca 2014

Zupa z marchwi z kolendrą


Dzisiaj będzie naprawdę zdrowo! Ale to nie jedyna zaleta rozgrzewającego kremu z marchwi ze sporym dodatkiem świeżej kolendry. Oprócz tego jest bardzo smaczny i aromatyczny. Polecam. Łatwo i szybko się go przygotowuje, co czyni go dobrym pomysłem na lunch lub obiad w czasie zapracowanego tygodnia. Sprawdzi się też jako pierwsze danie przed orientalnymi potrawami. A to wszystko z tak niewielu, w dodatku niedrogich, składników.

wtorek, 18 marca 2014

Gdzie zjeść w Trójmieście? Część 2.


Drugą część relacji z Trójmiasta zaczynam restauracją A la française na ul. Spichrzowej 24/1, o której deserach pisałam ostatnio. To lokal, w którym w zasadzie wszystko mi smakowało, co nie zdarza się często. Zamówiłam sałatkę z kaczymi żołądkami, suszonymi śliwkami, jabłkami i orzechami włoskimi (oraz pomidorem, który do tego zestawienia w ogóle nie pasował) oraz galette z pieczoną kaszanką i chutneyem jabłkowym. Miałam też okazję spróbować odrobiny zupy cebulowej, Croque-madame i tarty szefa kuchni. Ta ostatnia była inna od tej, o której mówiła kelnerka (i chyba zarazem współwłaścicielka), poza tym m.in. dostałam herbatę jaśminową, choć prosiłam właśnie o zwykłą, ale to niuanse i nie zmieniają pozytywnego wrażenia, jakie zrobiła na mnie ta bezpretensjonalna - i niedroga - restauracja.


Jeśli jesteście wegetarianami lub weganami (albo nie), będąc w Gdańsku koniecznie zajrzyjcie do Avocado vegan & eco na ul. Wajdeloty w Gdańsku. Oczywiście nie z powodu wystroju, który widać powyżej;) Chodzi o jedzenie, które, ocenione niestety tylko na podstawie burgera i ciasta (opisanego w poprzedniej części), wydaje się naprawdę niezłe. Wspomniany burger jaglano-warzywny bardzo mi smakował - był chrupiący, dobrze doprawiony i podany z wieloma dodatkami. Ciekawa jestem innych pozycji z menu, np. falafeli czy zup, bo nie zdążyłam się przekonać, czy są dobre.


Z kolei miejsce, którego nie polecam (choć nie jest też najgorsze) to Zdrowa Opcja na ul. Bohaterów Getta Warszawskiego w Gdańsku. Gdy przeczytałam, że jest to mały, niedrogi lokal (w dodatku w pobliży mojej uczelni) serwujący pełnowartościowe jedzenie (w tym śniadania, zupy, naleśniki, sałatki i smoothies) i z menu opracowanym we współpracy z dietetykiem, pomyślałam, że to coś dla mnie. Niestety trochę się zawiodłam. Zamówiłam pełnoziarnisty naleśnik z jogurtem naturalnym, hummusem i ogórkiem oraz widoczną wyżej zupę marchewkową z imbirem, a koleżanka również zupę, a także sałatkę z tuńczykiem. Wszystko było zjadliwe, ale najsmaczniejszy okazał się świeżo wyciskany sok z buraka i jabłka. Szkoda, że tak udany pomysł na lokal został zmarnowany.  PS sprawdzając adres, dowiedziałam się, że Zdrowa Opcja została zamknięta


Kuchnia tajska jest jedną z moich ulubionych, dlatego restauracja Thai-Thai na ul. Bohaterów Monte Cassino 63 w Sopocie tak przypadła mi do gustu. Zwłaszcza że jest naprawdę dobra i polecam Wam odwiedzenie jej. Poświeciłam jej osobny post, zapraszam tutaj.


Kontynuując temat kuchni azjatyckiej, oczywiście nie mogę zapomnieć o restauracji Good Morning Vietnam na ul Świętojańskiej 83 A w Gdyni. Więcej o niej w oddzielnym poście.


Bardzo popularna w Gdańsku jest restauracja meksykańska Pueblo na ul. Kołodziejskiej 4 (druga mieści się też w Gdyni). Raczej się temu nie dziwię. Nie wiem, na ile można to stwierdzić na podstawie jednej wizyty, ale wydaje się, że jedzenie jest tam smaczne, choć trochę za tłuste i dość monotonne. Czasem ma się ochotę na meksykańskie smaki, zwłaszcza że w Łodzi nie ma dobrej restauracji serwującej tę kuchnię. Z bogatego menu wybrałam widoczne na środkowym zdjęciu fajitas, czyli tortille z wołowiną, podaną na śmiesznej patelni w kształcie krowy, z musem z awokado, salsą Pico de Gallo, śmietaną i pieczoną fasolą. Inne dania też były całkiem udane, podobnie jak desery. Zaskoczył mnie sposób podawania herbaty w tym lokalu - dostaliśmy cały koszyczek saszetek różnych rodzajów do wyboru, niektórych nietypowych i bardzo smacznych. Polecam to miejsce, bo mimo tłoku i odrobinę tandetnego wystroju ma swój urok.


Kolejne miejsce, o którym wcześniej już pisałam - Marmolada Chleb i Kawa na ul. Słonimskiego 5 w Gdańsku. O połączeniu bistra, piekarni i kawiarni, które tak mi się spodobało, przeczytacie pod tym adresem.


Warto wspomnieć również o sieci lokali wegetariańskich Bioway. Nazwa nawiązuje do innej sieci, Green Way i w zasadzie to prawie to samo. Z tym że trójmiejska wersja wydaje mi się dużo lepsza. Wszystko czego miałam okazję tam spróbować było całkiem smaczne. To m.in. widoczne powyżej calzone z czarnymi oliwkami z sosem pomidorowym oraz kofty serowe z pieczonym selerem. Na stronie można również sprawdzić wartości odżywcze wszystkich dań i dodatków, co jest bardzo przydatne.


A na koniec podobno kultowe miejsce - Bar Turystyczny na ul. Szerokiej 8. Po około 50 latach istnienia przeszedł metamorfozę i stał się atrakcją Gdańska. Nie mogłam sobie odmówić przyjemności odwiedzenia go;) Nie wiem, jak wyglądał wcześniej, ale teraz przypomina nawet jakieś bistro. Cenami zresztą też. Jest dość tanio, ale nie aż tak, jak w innych tego typu lokalach, co pewnie wynika również z położenia na starym mieście. Zamówiłam poprawne kartacze z mięsem i buraczki, a koleżanka placek po cygańsku ze zbyt słonym sosem. Z czystym sumieniem mogę nie odradzać tego miejsca, bo nawet warto tam wpaść, choćby z ciekawości czy na szybki obiad w polskim stylu.

środa, 12 marca 2014

Gdzie zjeść w Trójmieście? Część 1.



Z Gdańska wyjechałam już jakiś czas temu, ale dopiero teraz zebrałam się, żeby napisać o moich kulinarnych wrażeniach z Trójmiasta. Siłą rzeczy skupię się na miejscach w mieście, w którym mieszkałam, ale pozostałe oczywiście nie zostały pominięte;) Mam całkiem dużo do napisania, więc skupię się najpierw na słodkościach.
Warto zacząć od cukierni T. Deker Patissier & Chocolatier, których jest aż 9 w Trójmieście. O czymś to świadczy, bo to naprawdę miejsce, które trzeba odwiedzić. Sama byłam tam trzy razy, ale chętnie wybrałabym się tam i czwarty. Chyba chodzi o chęć wypróbowania jak największej liczby kusząco wyglądających wypieków, które niestety czasem okazują się tego niewarte. Niektóre są według mnie zbyt słodkie i mdłe (przykładem może być ciasto bezowe z lemon curd i przereklamowany, zbyt korzenny sernik cynamonowo-miodowy) albo wręcz niesmaczne, jak strudel wiedeński (ale to wina jabłek, bo niektóre ich kawałki były wręcz niezjadliwe), ale większość jest bardzo dobra, np. na torcik mango-malina, tarta brulee z wiśniami czy macarons. Dlatego naprawdę polecam pójść (a raczej pojechać, bo wszyscy lokalni mieszkańcy pewnie już byli, więc pozostali muszą udać się do Trójmiasta) i przekonać się samemu.


Ciekawym miejscem jest też Manufaktura Słodyczy Ciuciu na ulicy Długiej w Gdańsku (a także na ul. Bohaterów Monte Cassino w Sopocie). W Łodzi nie ma takiego sklepu, więc spacerując po starówce, tym chętniej tam weszłam. Można wybrać wśród wielu smaków landrynek i lizaków. Dzieci są wniebowzięte;) Ja zdecydowałam się na mieszankę cukierków w słoiku. Niektóre smaki są naprawdę dobre, ale nie ma się czym zachwycać, jak to tego typu słodyczami. Ale przez szybę można zobaczyć, jak pracownicy od podstaw je wytwarzają, więc miejsce jest warte odwiedzenia.



Z kolei do Fajnych Bab na ul. Świętojańskiej 70/71 w Gdańsku wręcz trzeba się wybrać. Jeśli lubicie cupcakes, na pewno będziecie pod wrażeniem. Wśród pięknie i starannie udekorowanych babeczek w wielu smakach (m.in. tiramisu czy kokosowym) na pewno znajdzie się coś dla siebie. Kremu na każdej jest sporo, ale na jednym rodzaju było go wyjątkowo mniej, więc zdecydowałam się na ten smak. Akurat był to lawendowy, więc idealnie się złożyło;) Był pyszny. Jedynym mankamentem jest mała powierzchnia lokalu, w którym brak miejsca na stoliki. Można usiąść na wyłożonych poduszkami parapetach, co przydaje mu uroku, ale nie jest zbyt wygodne.


W ostatnim dniu mojego pobytu w Trójmieście byłam w MITTE Chleb i Kawa na ul. Rzeźnickiej 47 w Gdańsku. Szkoda, że nie wcześniej, bo pewnie wpadałabym tam częściej. A przynajmniej bym chciała, bo niestety miałam tam dość daleko. Zazdroszczę okolicznym mieszkańcom, bo chętnie na co dzień kupowałabym ten pyszny chleb na zakwasie w dobrej cenie (zwłaszcza razowy czy włoski). Na drogę wybraliśmy ślimaka ze szpinakiem i serem oraz pasztecik z kapustą - oba smaczne, choć dla mnie odrobinę za słone, a pasztecik dodatkowo zbyt kwaśny, ale to rzecz gustu. Ze słodkich propozycji mają np. pączki czy ślimaki z rodzynkami, przynajmniej tego dnia. Na plus przemawia również wnętrze, które jest całkiem przytulne, a do tego miła obsługa.


Raz na obiad wybrałam się do Avocado vegan & eco. To wegetariańskie i wegańskie bistro położone na ul. Wajdeloty 25/1. Jeszcze o nim napiszę, na razie wspomnę tylko o deserze - przełożonym konfiturą wiśniową i posypanym orzechami włoskimi cieście czekoladowym z chili. Było bardzo smaczne, choć wydawało mi się, że odrobinę przesadzono z ilością tej przyprawy. Ja akurat lubię ostre jedzenie, więc nie zwróciłam na to specjalnej uwagi, bo było poza tym bardzo wilgotne i pełne smaku. Chętnie spróbowałabym innych wypieków, np. cynamonowych bułeczek, wuzetek czy tart, może kiedyś;)

 
Na koniec tej części przedstawiam francuską restaurację A la française na ul. Spichrzowej 24/1 w Gdańsku. Zjadłam tam (ostatni w Trójmieście) obiad, ale napiszę tylko o deserach, bo to część poświęcona słodkościom;) Ja wybrałam macaronsy - pistacjowy, waniliowy i malinowy. Wszystkie o niezbyt wyrazistym smaku i bardzo małe. Moi towarzysze mieli więcej szczęścia: cytrynowe crème brûlée (które niestety trochę podeszło wodą) i krem czekoladowy posypany pokruszonym naleśnikiem Gavotte były bardziej udane. M.in. dlatego polecam tę restaurację, a więcej o niej w następnej części mojej relacji z Trójmiasta.


piątek, 7 marca 2014

Trufle czekoladowe z ziemniakami purée


Ten przepis nie musiał czekać zbyt długo na wypróbowanie. Gdy na niego trafiłam, wiedziałam, że to będzie to;) Tradycyjne trufle z dodatkiem śmietany czy masła zdecydowanie wymagają "odchudzenia". Pomysł z dodaniem gniecionych ziemniaków to strzał w dziesiątkę! Naprawdę świetnie zastępują te mniej zdrowe składniki. Nie można wyczuć różnicy, bo trufle smakują idealnie i mają wspaniałą konsystencję. Jeśli wolicie, możecie ciemną czekoladę zastąpić mleczną. Ja na razie tego nie próbowałam, ale na pewno obie wersje są pyszne. W dodatku to wyjątkowo prosty przepis, który można modyfikować na jeszcze inne sposoby. Spróbujcie zmienić składniki do obtaczania (uwaga na cukier puder, zbytnio wsiąka w powierzchnię trufli) czy rodzaj esencji, ja na pewno tak zrobię przy następnym podejściu, które już niedługo;)

niedziela, 2 marca 2014

Kasza gryczana niepalona z balsamicznymi pieczonymi warzywami i prażonymi orzechami włoskimi


Po Gdańsku pora na Kraków. Dopiero przyjechałam, ale już się nie mogę doczekać dokładniejszego poznawania miasta, na razie było bardzo pobieżne. Pierwszy post w nowym miejscu dotyczy bardzo zdrowego i smacznego dania, które przygotowałam niedawno. To niepalona kasza gryczana z prażonymi orzechami włoskimi i warzywami pieczonymi z octem balsamicznym. Zaskakująco dobra. Tak przygotowana marchew, cebula i pomidorki zyskują bogaty smak i aromat. Słodycz i kwaskowatość doskonale się równoważą, a wszystkie składniki świetnie do siebie pasują. Będziecie zaskoczeni, jak pyszne mogą być dania wegetariańskie, jeśli jeszcze nie do końca jesteście do nich przekonani.